12 postanowień, cz.8

SIERPIEŃ 2020

Nieustannie wracałam myślami do tego, co się wydarzyło. Nie mogłam myśleć o niczym innym, a wakacje i wyjazd przestały mnie cieszyć. Złapałam przygnębiający, melancholijny nastrój. Od razu zauważył i próbował temu zaradzić. Podszedł do mnie od tyłu i delikatnie objął za ramiona tak, jakby chciał je rozmasować.

Spięta jesteś ostatnio – wyszeptał mi do ucha. Miał rację, choć byłam tak zajęta myślami, że nie zauważyłam. Zamknęłam oczy i pozwoliłam mu się pocałować w szyję. Obrócił mnie w swoją stronę, wziął za rękę i zaprowadził do łazienki, gdzie czekała już na nas pachnąca kąpiel.

Odkąd zostaliśmy sami, bardzo o mnie dbał. Tym razem również zadbał o świeże kwiaty, truskawki i szampana. Od rana staliśmy w porcie, dostarczyli więc nowy zapas. Było już po południu; pomyślałam, że w tak upalny dzień kąpiel dobrze mi zrobi. Bez zastanowienia rozwiązałam bikini i weszłam do wanny. Woda była idealna na taki upał. Po chwili dołączył do mnie. Usiadłam, podkuliłam nogi i objęłam je rękoma, głowę opierając na kolanach. Wciąż byłam w swoim świecie. Nagle poczułam jak bierze mnie za rękę, przekręca i przyciąga mnie do siebie. Poddałam się; oparłam się o jego tors plecami, głowę położyłam na ramieniu. Kazał mi wziąć głęboki oddech i oddychać powoli, co posłusznie wykonałam. Zamknęłam oczy, by jeszcze bardziej się odprężyć. Poczułam jak łódź ruszyła i powoli zaczęła odpływać, ale nie obchodziło mnie to za bardzo. Byłam pewna, że on doskonale wie, co się dzieje.

Nie wiem ile leżeliśmy w wannie. Zupełnie straciłam rachubę czasu. Ale nie spieszyliśmy się. Cały czas głaskał mnie, obejmował i polewał wodą. Muskał moje ciało wargami; ramiona, szyję, kark. Zamknęłam oczy i oddałam się w jego ręce. Poddałam się jego pieszczotom. Potem umył mnie i spłukał, a na końcu wytarł moje mokre ciało ogromnym, miękkim i pachnącym ręcznikiem. Byłam mu wdzięczna za to wszystko co dla mnie robił. Ja nie miałam siły nawet na to, aby mu się odwdzięczyć.

Owinął mnie nim, wziął za rękę i zaprowadził na górny pokład. Wyszliśmy na zewnątrz, gdzie zwykle opalałam się. Tym razem jednak był tam nieznany mi dotąd mężczyzna, który krzątał się przy dość wysokim, pokrytym prześcieradłem stole. Był postawny i miał pięknie wyrzeźbione ciało, które skrywał pod opiętą koszulką. Nie rozumiałam co to ma znaczyć. Szybko mi wyjaśnił.

– Pan zadba o to, żebyś zrelaksowała się. – powiedział. – Nie myśl o niczym i odpręż się. – wyszeptał i pocałował mnie w czoło. Mężczyzna skończył przygotowania i podszedł do nas.

– Witam, jestem Martin, jestem masażystą i dziś zadbam o Panią. – powiedział po angielsku. Wszystko jasne. Skinieniem ręki zaprosił mnie do stołu. Podeszłam, a on pomógł mi się ułożyć. Dopiero potem zdjął ręcznik i polał moje ciało oliwką. Mój znajomy natomiast zajął miejsce na fotelu tak, aby mieć doskonały widok na mnie i masażystę. Pomału sączył drinka, obserwując cały pokaz.

Masaż był bardzo przyjemny. Nigdy nie byłam na żadnym, ale gdybym wiedziała, że to takie przyjemne, na pewno wybrałabym się wcześniej. I teraz, gdy już wiem, z pewnością jeszcze kiedyś się wybiorę. Tylko najpierw muszę znaleźć pracę i odzyskać równowagę życiową, a potem myśleć o przyjemnościach.

Masażysta najpierw rozprowadził oliwkę po całych ramionach i plecach. Miał duże i miękkie dłonie, którymi obejmował prawie całe moje ramiona. Przesuwał nimi płynnie z góry do dołu, przejeżdżając blisko piersi, jednak nie zahaczył o nie ani razu. Całymi dłońmi opływał moje pośladki i biodra. W ogóle nie czułam skrępowania tym, że dotyka mnie obcy mężczyzna. A nawet to, że mój znajomy patrzy na mnie, gdy inny mężczyzna mnie dotyka, trochę mnie podniecało.

Najbardziej miałam spięte ramiona i łydki. Bolało mnie, gdy rozmasowywał te miejsca. Pewnie również to zauważył, ponieważ tym partiom ciała poświęcił najwięcej czasu. Miałam nadzieję, że po takim masażu, nieznośne uczucie kłucia w karku, które czasem mi towarzyszyło, zniknie.

Gdy skończył masować tył, osłonił mnie ręcznikiem i kazał się przekręcić na plecy. Zakrył jedynie newralgiczne miejsca i zaczął masować dekolt, ręce, brzuch i uda. Jego wprawne ręce podjeżdżały naprawdę blisko cipki, jednak nigdy nie musnął choćby.

Masaż trwał pewnie z godzinę, może z półtorej, lecz mi wydawało się, jakby trwał całe popołudnie. Przyjemny wietrzyk chłodził moje ciało. Na chwilę choć trochę zapomniałam o wszystkich moich problemach. Byłam wdzięczna mojemu znajomemu, że zafundował mi taką atrakcję.

Usłyszałam za sobą czyjeś kroki. Otworzyłam oczy, obróciłam głowę w bok i zauważyłam, że mój znajomy nie siedział już na fotelu. Nagle poczułam na sobie czyjeś dłonie. Zerwałam się, jednak uspokoił mnie. Znów poczułam się bezpiecznie wiedząc, że to on. Najpierw powoli i delikatnie głaskał całe moje ciało, sunąc dłońmi z góry do dołu. Gdzieniegdzie składał delikatne pocałunki. Nie krępował się dotykać mojej cipki, przez co powoli mnie rozbudzał. W końcu rozsunął moje nogi i przejechał palcem po szparce. Zadrżałam i po chwili poczułam jego palce wewnątrz mnie. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz się kochaliśmy. Albo chociaż pieściliśmy. Chyba jeszcze przed tym, jak odczytałam tego pieprzonego maila. Przez to wszystko zupełnie straciłam zainteresowanie seksem. Poruszał nimi wewnątrz mnie, coraz bardziej mnie rozbudzając, aż w końcu zaczął pieprzyć mnie coraz szybciej. Moje ciało reagowało na każde jego posunięcie. Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego. Dłonią, dotknęłam jego ramienia, chcąc by wszedł we mnie, jednak odmówił.

– To dla Twojej przyjemności – nachylił się nade mną i wyszeptał, nie przerywając masowania. Rozluźniłam się i wszystkie myśli skierowałam na jego pieszczoty. Mój oddech przyspieszał coraz bardziej. Sięgnęłam dłonią do mojej łechtaczki, intensywnie ją pocierając. On natomiast, odsunął ręcznik i odkrył moje piersi. Niewiele trzeba mi było. Na szczyt dotarłam w mgnieniu oka i zupełnie nie obchodziło mnie czy ktoś na nas patrzy. Wyginałam się jak kotka i cicho jęczałam. Miło było znów poczuć to uczucie w dole brzucha, rozchodzące się po całym Twoim ciele. A on nie wyjął ze mnie palców aż do ostatniego spazmu, pozwalając mi rozkoszować się jak najdłużej. Po wszystkim byłam przyjemnie zmęczona i całkowicie rozluźniona. Ostatnie co pamiętam to to, że znów płynęliśmy w stronę portu.

*

Ocknęłam się, gdy znów byliśmy na morzu. Nie wiem ile spałam. Obudziłam się na sofach na zewnętrznym tarasie, gdzie zwykle relaksowaliśmy się podczas upałów. Musiał mnie przenieść, gdy spałam. Sam siedział obok na fotelu i patrzył na mnie jak śpię.

Na moment zapomniałam o swoich problemach, jednak świadomość ta wróciła jak bumerang ze zdwojoną siłą, malując się na mojej twarzy. Od razu to zauważył.

– Martwisz się? – podszedł i ułożył się obok mnie, odgarniając mi włosy z twarzy. Pokiwałam tylko głową. – Przecież znajdziesz nową pracę – ciągnął dalej.

– Wiem. Tylko kiedy? – głośno myślałam. – Nie mam pomysłu, co chciałabym robić… Poza tym, za co będę żyć przez ten czas? Gdzie będę mieszkać? – spojrzałam mu w oczy.

– Podoba Ci się Twoje mieszkanie? Jesteś do niego przywiązana? Chciałabyś w nim zostać? – dopytywał. Nie wiedziałam co kombinuje. Mieszkanie nie zwalało z nóg, ale dla mnie samej było wystarczające, chociaż przydałby się remont i nowe meble.

– Właśnie. To możesz przeprowadzić się do mnie. – zaproponował. Spojrzałam na niego zdziwiona. Nie sądziłam, że się odważy.

– Nie, no coś Ty… Nie mogę – oponowałam.

– Możesz. – zaprzeczył moim słowom. – Postanowione. – zdecydował za mnie i obrócił się zadowolony na plecy, zakładając ręce za głowę. Uniosłam się na łokciu i nachyliłam się w jego stronę.

– Nie mogę Cię tak wykorzystywać. Wakacje, teraz mieszkanie… – upierałam się przy swoim.

– Albo przeprowadzasz się do mnie albo kupię Ci mieszkanie. Wybieraj. – nie dawał za wygraną. Nawet na mnie nie spojrzał. Nie mogłam dopuścić do tego, żeby kupił mi mieszkanie. Nigdy nie byłabym w stanie go spłacić. A jeśli o tym wspomniał to sądzę, że byłby do tego zdolny. Dlatego nie mogłam ryzykować.

– Dobrze. Przeprowadzę się do Ciebie. Ale tylko dopóki czegoś nie znajdę i nie stanę na nogi. – wyraźnie zaznaczyłam. Uśmiechnął się pod nosem. Chyba miał inny plan, ale już o to nie pytałam.

– Pracować też możesz u mnie. – Myślałam, że to koniec głupich pomysłów na dziś. Lecz zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, uprzedził mnie: – Widziałem jak tańczysz. Masz talent. Mogłabyś ukończyć kurs instruktorski i prowadzić zajęcia na niższych poziomach. – patrzyłam na niego szeroko otwartymi oczami. Nigdy nie przypuszczałabym, że mogłabym coś takiego robić. Sama dopiero co zaczęłam się uczyć tańczyć, a już miałabym uczyć innych.

– Daj spokój. Ze mnie taki instruktor jak z koziego tyłka trąbka. – postanowiłam obrócić to wszystko w żart.

warning1Umiesz tańczyć. Samo prowadzenie zajęć nie jest trudne. Byłabyś świetna. – przekonywał. Nie byłam pewna. To zupełnie co innego, aniżeli to, co do tej pory robiłam. Położyłam się na plecy, wpatrując się w błękitne, bezchmurne niebo. Myślałam o tym, co powiedział, ale nie umiałam w sobie znaleźć tyle odwagi, aby się zdecydować.

19 myśli w temacie “12 postanowień, cz.8

Dodaj komentarz