Świąteczna pomyłka, cz.1

Dzieeeń dobry, moi Kochani, świat budzi się do życia, wstajemy powoli, by powitać ten piękny, choć mroźny dzień, bo dziś, jak prognozują synoptycy będzie tylko 2 stopnie na plusie. Także ciepła kawka dzisiaj się przyda. My w studiu zajadamy słodkie bułeczki, a Wy, jak spędzacie ten grudniowy poranek? Piszcie komentarze na naszym radiowym profilu, a tymczasem pora wreszcie na pierwsze świąteczne piosenki. – W radiu rozległa się wesoła melodia. – Dajcie znać czy listy do Świętego Mikołaja już napisane – dodał dziennikarz przy pierwszych dźwiękach piosenki.

Otworzyłam oczy, ziewnęłam i przeciągnęłam się, rozprostowując kości. Radio w budziku łagodnie budziło mnie każdego dnia, wprawiając w dobry nastrój od samego rana.

Santa can you hear me?

I have been so good this year

And all I want is one thing

Tell me my true love is here* – zaśpiewałam razem z Britney. – Oh Santa, nie musi być od razu miłość, ja tam nie jestem wymagająca, ale choć jeden porządny orgazm by się przydał – powiedziałam sama do siebie, zwlekając się z łóżka. Nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam z kimś blisko, o orgazmie już nawet nie wsominając. Niestety, nie zanosiło się na to w najbliższej przyszłości, bo nikt nie czaił się na horyzoncie, a przypadkowy seks nigdy mnie nie interesował. Byłam na tyle dużą dziewczynką, że od dawna wiedziałam, że miłość jak grom z jasnego nieba spada tylko w filmach romantycznych.

Szkoda, że nie istniejesz… – wymruczałam smutno, bo choć raz w roku taki prawdziwy Mikołaj by się przydał. Był początek grudnia i z niecierpliwością wyczekiwałam świąt.

Kochałam je całym sercem. Uwielbiałam tę magiczną atmosferę, wszystkie przygotowania, śnieg, pięknie przystrojone wystawy w sklepach i świąteczne piosenki, lecące z głośników i w radiu. Lubiłam patrzeć na Mikołajów, rozdających słodycze dzieciom i ludzi biegających w poszukiwaniu prezentów. Co roku przystrajałam dom, wystawiałam świąteczne ozdoby i dokupowałam choćby jedną małą bombkę. Miałam wrażenie, że ludzie w grudniu stają się lepsi, a ich serca topnieją na ten jeden moment.

Zaparzyłam kawę w świątecznym kubku i wzięłam ciepły prysznic. Zapach pierniczkowego żelu pod prysznic idealnie pasował do dźwięków świątecznych piosenek w radiu. Na święta jak zwykle jechałam do domu. Od roku mieszkałam w Londynie, więc tym razem czekała mnie wyjątkowo długa podróż. Warunki atmosferyczne bywały kapryśne, więc postanowiłam wyruszyć dzień wcześniej. Udało mi się kupić bilet dopiero na wieczorny lot, dlatego musiałam zatrzymać się gdzieś na noc, by na miejsce dotrzeć następnego dnia. Wolałam nie włóczyć się po zmroku, tym bardziej, że pochodziłam z małej, górskiej miejscowości i dotrzeć można było tam tylko przez małe wioski. Droga w zimie, po zmroku była zwyczajnie niebezpieczna.

Nocleg zarezerwowałam jeszcze w listopadzie, z dużym wyprzedzeniem, żeby mieć pewność, że będzie czekał na mnie pokój. Podejrzewałam, że przed świętami może być spory ruch w hotelach, dlatego wolałam nie ryzykować. W Wigilię rano obiecali po mnie przyjechać i zabrać mnie do domu.

Do tego czasu, korzystałam z wszechobecnej dookoła świątecznej atmosfery. Chodziłam po sklepach w poszukiwaniu prezentów, na łyżwy, jarmark i przechadzałam się ulicami, podziwiając świąteczne iluminacje. W tym roku pogoda dopisała i prawie nieustannie śnieg prószył z nieba, a białe płatki tańczyły na wietrze. Domy i ulice wyglądały obłędnie pod białą pierzyną. Wieczorami brałam gorącą kąpiel, parzyłam herbatę z goździkami i pomarańczą, czytałam książki i paliłam świeczki. Co roku chłonęłam to wszystko jak gąbka i nawet nie przeszkadzał mi ten cały marketing. Nie rozumiałam ludzi, którzy nie lubią świąt. Przecież to wszystko było takie piękne! Śnieg, miliony światełek i przystrojone choinki.

Wreszcie nadszedł dzień wyjazdu, na który tak długo czekałam. Spakowałam kilka swetrów, czarne jeansy, dwie sukienki… Nie zapomniałam również o prezentach. W tym roku Mikołaj był wyjątkowo hojny. Po roku pracy w Londynie wreszcie nie musiałam oszczędzać. Miałam nadzieję, że w mojej rodzinnej miejscowości spadł śnieg i będzie tak pięknie jak tutaj. Albo nawet piękniej. Zima w górach prezentowała się milion razy lepiej niż w mieście. Gotowa do drogi stawiłam się na lotnisku.

Podróż minęła mi całkiem przyjemnie. Podczas lotu słuchałam Driving home for Christmas, potem taksówka zawiozła mnie z lotniska prosto pod hotel. Do celu dotarłam koło 21. Mimo, że nie było późno byłam zmęczona odprawą i lotem. Na szczęście udało mi się zdążyć przed śnieżycą. Zapłaciłam kierowcy, szybko wyjęłam walizkę z bagażnika i przebiegłam z parkingu pod dach hotelu. Miejscowość nie była duża i był to jedyny hotel w tej lokalizacji. Kameralny i luksusowy jak na tę mieścinę. Musiał być stosunkowo nowy, bo choć byłam w tej miejscowości nie raz, nie kojarzyłam go. Doskonale łączył w sobie nowoczesność z lokalną architekturą. Weszłam przez rozsuwane drzwi do niewielkiego holu. Czerń z elementami drewna i przygaszone światła tworzyły loftowy klimat. Z boku stała wielka aż do sufitu choinka podświetlana milionem jasnych lampek. Prezentowała się elegancko i pasowała do wnętrza. Nawet tutaj czuć było świąteczną aurę. Minęłam ją i skierowałam się prosto do recepcji.

Dobry wieczór. Mam zarezerwowany u Państwa pokój, nr rezerwacji 24122022 – powiedziałam do recepcjonisty.

Dobry wieczór. Już sprawdzam, proszę o chwilę cierpliwości – odparł. Aby nie tracić czasu zaczęłam wygrzebywać dowód z torebki. Po chwili byłam gotowa, aby zameldować się i ruszyć w stronę pokoju. Marzyłam o ciepłej kąpieli, lampce wina i miękkim łóżku.

Przepraszam Panią na chwilę – powiedział recepcjonista, oddalając się w nieznanym kierunku. Zostałam w holu zupełnie sama. Po chwili dołączył do mnie mężczyzna. Podszedł do kontuaru i zastukał w blat. Odruchowo spojrzałam w bok i o mały włos nie zemdlałam z wrażenia. Był wysoki, dobrze zbudowany, ubrany jedynie w czarną koszulkę i takie same jeansy. Cienki materiał doskonale przylegał do jego wyrzeźbionego ciała. Spod krótkiego rękawka widać było umięśnione ramię. Nie miał okrycia wierzchniego, musiał więc być gościem hotelu. Czułam jak mój oddech przyspiesza, serce dudni w piersi, zasycha mi w ustach, a cipka desperacko zaciska się. Takiego przystojniaka to chyba nigdy nie widziała. O nie, do tej pory myślałam, że tacy faceci są tylko w tych wszystkich książkach dla zdesperowanych kobiet albo w komediach romantycznych; w rzeczywistości przecież nie istnieją. A jednak obok mnie stał właśnie jeden z nich. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Byłam tak oszołomiona, że ledwo zdołałam go odwzajemnić. Czułam jak robi mi się gorąco, a na twarzy pojawia się rumieniec. Kompletnie tego nie rozumiałam. Miałam już swoje lata, kilka związków za sobą, a nagle zachowywałam się jak zawstydzona małolata.

Nasz kontakt wzrokowy przerwała blond recepcjonistka, która podeszła do kontuaru, szeroko uśmiechnęła się i zagadnęła go. Powiedział coś do niej na tyle cicho i dyskretnie, że nie zrozumiałam. Po chwili zjawił się również chłopak, który sprawdzał moją rezerwację, ponownie analizując coś w komputerze. Zaczęłam się trochę niecierpliwić, ile można weryfikować kilka danych. Wiele razy nocowałam w hotelach i nigdy nie trwało to aż tak długo. Pomyślałam jednak, że może był nowy, wyglądał dosyć młodo, dlatego nie potrafi jeszcze sprawnie poruszać się po systemie. Po minucie poprosił koleżankę, która przeprosiła mężczyznę obok mnie i zerknęła razem z nim w komputer. Mruknęła coś po cichu. Oboje zdawali się być nieco zdezorientowani.

Przepraszam najmocniej, ale nastąpiło małe nieporozumienie – oznajmił recepcjonista. – Zarezerwowali Państwo ten sam pokój. Musieli Państwo dokonać rezerwacji dokładnie w tym samym momencie. W wyniku błędu systemowego, został zarezerwowany ten sam pokój – wyjaśnił mężczyzna. Oboje z mężczyzną obok mnie staliśmy w ciszy trawiąc to, co przed chwilą powiedział. Wszyscy spojrzeliśmy po sobie. Nawet nie chciałam myśleć, co to wszystko oznacza.

W porządku, nie ma problemu, proszę o klucz do innego pokoju – zaproponowałam, przerywając niezręczną ciszę.

Tylko, że… – pracownik hotelu zawiesił głos – wszystkie pokoje są zajęte – dokończył, patrząc mi prosto w oczy. – Są święta – dodał nie wiem po co. Chyba na swoje usprawiedliwienie.

W takim razie czy mógłby Pan podzwonić po innych pensjonatach i hotelach i znaleźć dla mnie jakiś pokój? – zapytałam, siląc się na uprzejmy ton. Mężczyzna przytaknął i chwycił za telefon. Cała ta sytuacja zaczęła mi działać na nerwy. Byłam coraz bardziej zmęczona i chciałam jak najszybciej się położyć.

Po długiej chwili i kilku telefonach recepcjonista powrócił do mnie.

Niestety nie mam dla Pani zbyt dobrych wieści – oznajmił, wbijając wzrok w swoje dłonie. – Są święta, wszyscy mają pełne obłożenie – dodał. Oparłam się o blat zrezygnowana. Dopiero teraz do mnie dotarło, że jestem w dupie. Przystojniak był szybciej, zajął więc już pokój. Było późno, ciemno, za oknem szalała śnieżyca, a ja byłam bez samochodu. Nikt z rodziny nie był w stanie mnie dzisiaj odebrać. Jedyne co mi pozostawało to zapłacić fortunę za taksówkę do domu i darować sobie hotele, przespać się na kanapie w lobby, albo…

Chyba jesteś zdana na mnie – głos mężczyzny obok wyrwał mnie z zamyślenia.

Chyba Pan żartuje… – ofuknęłam go.

Pokój jest duży, z pewnością oboje się Państwo pomieszczą – dodał entuzjastycznie recepcjonista. Nie wierzyłam, że to powiedział. Spojrzałam na niego tak, że gdyby spojrzenie mogło zabijać to już by nie żył.

A Ty co? Szykujesz się na chrzestnego? – wypaliłam zanim zdążyłam pomyśleć. Było przecież wiadomo, że gdybym została z nim sam na sam nie zdołałabym mu się oprzeć. Byłam wściekła i z trudem panowałam nad sobą. Po minie wnioskowałam, że chłopak mnie nie zrozumiał.

Ma racje, pokój jest duży, komfortowy, jest już późno, pewnie od razu pójdziesz spać. A jutro Pan na pewno pomoże znaleźć jakieś rozwiązanie – powiedział spokojnie mężczyzna obok mnie. Spojrzałam na niego spode łba. Był tak przystojny, że nie potrafiłam się na niego wkurzać. Wydawał się być nawet nieco rozbawiony całą tą sytuacją, ale chyba próbował to ukryć, żeby mnie jeszcze bardziej nie zdenerwować.

Jutro to już mnie tu nie będzie – burknęłam pod nosem.

Tym bardziej szkoda nerwów. W końcu są święta – próbował mnie uspokoić i udało mu się. Nie mogłam pozostać obojętna na ten jego rozbrajający uśmiech. Wzięłam głęboki wdech i szybko wypuściłam powietrze.

Niech będzie – westchnęłam, przewracając oczami. Zupełnie nie wiem, czemu się na to zdecydowałam. Chyba szybciej powiedziałam niż pomyślałam, a potem było już za późno, żeby się wycofać. Pozostało mi jedynie przetrwać jakoś tę noc. Mężczyzna załatwił szybko to po co przyszedł, szepnął coś do recepcjonisty i poprowadził mnie w kierunku windy.

Gdy tylko drzwi windy zamknęły się dało się wyczuć między nami dziwne, elektryzujące napięcie. Stanął tak blisko mnie, że zapach jego żelu do golenia i perfum zawrócił mi w głowie. Jakbym na moment zupełnie przestała o czymkolwiek myśleć. Poczułam jak moja cipka zaciska się na jego widok, a moje myśli zaczęły krążyć wokół jednego. Przybliżył się do mnie jakby chciał mnie pocałować, ale wtedy rozległ się dzwonek, a drzwi windy rozsunęły się. Zdążyliśmy jedynie spojrzeć sobie głęboko w oczy. Oh, to było takie filmowe.

Wziął moją walizkę i poprowadził mnie do pokoju. Poczułam się dziwnie, idąc z obcym mężczyzną do hotelowego pokoju. Odgoniłam złe myśli i starałam się rozluźnić. Otworzył drzwi i puścił mnie przodem.

Weszłam i rozejrzałam się po pokoju. W centralnej części stało naprawdę wielkie łóżko. Bez problemu zmieściłyby się na nim nawet trzy osoby. Od razu pomyślałam, że oboje możemy spać każdy po swojej stronie.

Czuj się jak u siebie – usłyszałam za swoimi plecami. Odruchowo odwróciłam się. Postawił walizkę i podszedł do mnie. Znów zbliżył się na niebezpieczną odległość. Musiał wyczuć, że jestem spięta. Musnął mój policzek palcami, zakładając mi kosmyk za ucho, świdrując jednocześnie moje wnętrze spojrzeniem. Miał piękne, przenikliwe oczy. Nawet nie chciałam myśleć jakby na mnie nimi patrzył, gdyby był nade mną. Jego wzrok mnie peszył.

Jestem zmęczona po podróży – wyjaśniłam. – Przepraszam, pójdę się odświeżyć – wywinęłam się i zniknęłam za drzwiami.

W łazience wreszcie odetchnęłam. Przemyłam twarz wodą i spojrzałam w lustro. Czułam wilgoć i ciepło między udami. Chyba nigdy nie reagowałam aż tak na żadnego mężczyznę. Moja cipka desperacko domagała się uwagi i pieszczot, ale rozum podpowiadał, żeby nie ulegać zbyt szybko i pochopnie. Nie wiedziałam co robić i czego słuchać – pożądania czy rozumu. Westchnęłam, pozbyłam się ubrań i weszłam pod prysznic.

Ciepła woda przyjemnie obmyła moje ciało. Dopiero, gdy byłam już pod prysznicem zdałam sobie sprawę, że zapomniałam zabrać kosmetyki z walizki, więc użyłam jego. Zapach męskiego żelu pod prysznic wypełnił łazienkę i przyjemne otulił moje ciało. Nie miał szamponu, więc użyłam hotelowego. Spłukałam pianę z ciała i włosów. Tego mi trzeba było. Po kilku minutach wyszłam spod prysznica i wytarłam się czystym ręcznikiem. Dobrze, że w łazience był większy zapas. Owinęłam się i zdałam sobie sprawę, że nie mam pidżamy. Zawsze spałam nago, a nie przewidziałam takich atrakcji. Westchnęłam i zrezygnowana wyszłam z łazienki.

Stanęłam w drzwiach. Akurat przeglądał coś w telefonie. Podniósł wzrok i spojrzał na mnie jak stoję przed nim w samym ręczniku. Nawet nie chcę myśleć o tym, co sobie o mnie pomyślał.

Czy mógłbyś… – zaczęłam niepewnie. – Czy mógłbyś… – Eh. – Czy mógłbyś pożyczyć mi swoją koszulkę? – W końcu zebrałam się w sobie. – Zapomniałam pidżamy – dodałam na swoje usprawiedliwienie. Uśmiechnął się do mnie, wstał i wyjął T-shirt ze swojej walizki.

Oczywiście, proszę – podał go, spoglądając mi prosto w oczy.

Dziękuję – wzięłam od niego zawiniątko. Nasze dłonie zetknęły się na zbyt długą chwilę, żadne z nas nie chciało przerwać kontaktu wzrokowego. Moja cipka znów zacisnęła się, gdy tylko przeleciało mi przez myśl, co mógłby mi tymi palcami zrobić. W końcu ta cisza między nami stała się niezręczna.

Pójdę pozbierać swoje rzeczy – powiedziałam cicho, wciąż wpatrując się w jego oczy. Stałam jak zahipnotyzowana. Nic nie odpowiedział. Kiwnął tylko głową na znak zgody. Niechętnie odwróciłam wzrok i zniknęłam za drzwiami. Szybko podsuszyłam włosy, pozbierałam swoje ubranie i narzuciłam na siebie jego koszulkę. Wyszłam i od razu skierowałam się w stronę walizki. Starałam się na niego nie patrzeć. Teraz tym bardziej bym się speszyła, gdy pod spodem byłam zupełnie naga.

Będziesz jeszcze korzystać z łazienki? – usłyszałam za sobą.

Nie, nie, możesz zająć – odparłam, chowając ubranie do walizki. Usłyszałam tylko za sobą jak wchodzi do środka. Szybko wygrzebałam z torby majtki i zwinnym ruchem naciągnęłam na pupę, po czym wskoczyłam pod kołdrę. O tej porze było już całkiem chłodno. Pod ciepłą kołdrą od razu zrobiło mi się przyjemniej. Dopiero teraz zauważyłam, że mój współlokator nie zamknął drzwi do łazienki, jedynie lekko je przymknął. Dzięki temu mogłam podpatrzeć go jak zdejmuje ubranie, a potem wyciera się po prysznicu. Zupełnie nagi wyglądał obłędnie. Żaden z moich poprzednich partnerów nie dorównywał mu ciałem. Ładnie zarysowane uda, brzuch i pośladki sprawiły, że mój oddech przyspieszył, a między udami znów poczułam znajome ciepło. Nie zauważyłam nawet kiedy skończył i wyszedł. Przyłapał mnie jak gapię się na niego. Zmieszana obróciłam się do niego plecami i nakryłam kołdrą aż po same uszy. Co za wstyd! Zamknęłam oczy i udawałam, że śpię, jak wtedy, gdy byłam dzieckiem.

Nie będziesz miała nic przeciwko? – usłyszałam jego niski, męski głos za swoimi plecami. Obróciłam się lekko i spojrzałam na niego. Był w samych czarnych, przylegających, krótkich bokserkach, a mój wzrok od razu powędrował w wiadome miejsce. Boże, nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Nie poznawałam samej siebie. Wiem, że potrzebowałam seksu, ale nie sądziłam, że aż do tego stopnia. Natychmiast podniosłam wzrok na jego twarz, a nasze spojrzenia się spotkały. On natomiast nie wyglądał na zażenowanego całą tą sytuacją. Pewnie był przyzwyczajony. Kobiety niejednokrotnie zapewne tak na niego reagowały.

Nie, nie, proszę – odparłam zmieszana i obróciłam się z powrotem w swoją stronę. – To w końcu Twoje łóżko – dodałam cicho, mając nadzieję, że nie usłyszy. Zamknęłam oczy i próbowałam zasnąć.

Jak widać jest spore. Oboje się spokojnie pomieścimy – odpowiedział. Otworzyłam szeroko oczy, nie spodziewając się odpowiedzi. Udałam, że śpię i postanowiłam trzymać buzię na kłódkę, zanim palnę albo zrobię coś jeszcze, czego będę żałować. Babcia byłaby ze mnie dumna.

 

Nawet nie wiem kiedy zasnęłam, ale spało mi się wyjątkowo dobrze. W pokoju było zupełnie ciemno, gdy ocknęłam się w jego ramionach. Tak, w jego ramionach, wtulona w jego nagi tors. Doskonale czułam znajomy zapach żelu pod prysznic i ciepło jego ciała. Nie wiem jak to się stało, że wylądowałam w jego ramionach, ale zrobiło mi się strasznie głupio. Wiem, że już dawno nie byłam z żadnym mężczyzną, ale nie sądziłam, że moja podświadomość spłata mi takie figle.

Zaczęłam szamotać się jak oszalała, chcąc jak najszybciej się wyswobodzić, przy okazji budząc mojego współlokatora. Wstał, przyciągnął mnie w pasie do siebie i namiętnie pocałował. Natychmiast przestałam się wiercić, zamarłam zdezorientowana i pozwoliłam jego językowi robić cuda w moich ustach. Przestał dopiero, gdy oboje z trudem łapaliśmy oddech. Sięgnął dłonią do stolika i zapalił lampkę nocną, nie wypuszczając mnie z objęć. Czułam jego silną rękę wokół swojej tali i tors na swoich piersiach.

Możesz mi powiedzieć, co Ty do cholery wyrabiasz? – zapytał męskim, władczym tonem, jakby był trochę zły na to, że go obudziłam.

Przepraszam. Ja… nie wiem jak to się stało… – wyjęczałam, wymachując rękami, próbując pokazać to, co zaszło między nami.

Zasnęłaś i przekręciłaś się w moją stronę. Chciałem Cię obrócić, ale wtuliłaś się we mnie i objęłaś w pasie. Nie chciałem Cię budzić, więc odpuściłem – wyjaśnił.

A dlaczego pocałowałeś mnie w usta? – dopytałam.

Bo miałem na to ochotę – wyznał z rozbrajającą szczerością. Jego odpowiedź speszyła mnie. Spuściłam wzrok i lekko uśmiechnęłam się, rumieniąc się przy tym zapewne.

Tylko na to miałeś ochotę? – zorientowałam się, że powiedziałam to na głos, gdy było już za późno.

Nie tylko – odparł, ujął mnie pod brodę i ponownie zatopił we mnie swe usta. Tym razem odwzajemniłam pocałunek. Zarzuciłam mu ramiona na szyję, palce wplotłam w jego włosy i przyciągnęłam go jeszcze bliżej siebie, zachłannie całując. Gdy tylko znów poczułam jego gorący i wilgotny język wiedziałam już, że nie zdołam tego zatrzymać. Kompletnie przestałam myśleć o tym czy powinnam poddać się temu, co się za chwilę wydarzy. Moje ciało podpowiadało mi, że tego właśnie potrzebuje.

Zdjął koszulkę, którą mi pożyczył i pocałunkami zszedł na szyję. Moje sutki od dawna już stały na baczność. Odchyliłam się nieco do tyłu, by utorować mu drogę do piersi. Jęknęłam, gdy poczułam jego zwinny język na swoich małych, twardych sutkach. Rozpalił mnie tak bardzo, że nie mogłam doczekać się, kiedy zajmę się jego męskością. Moje palce niecierpliwie powędrowały w tamtą stronę. Nagle przerwał, pchnął mnie na łóżko i zgiął moje nogi w kolanach.

–  Niepotrzebnie je zakładałaś. Nie będą Ci już potrzebne – oznajmił, zwinnym ruchem ściągając moje majtki. Nie czekając na mnie pozbył się również swoich. Natychmiast uniosłam się i ujęłam w usta jego męskość. Był duży i nabrzmiały. Nawet penisa miał niemalże idealnego. Chwycił mnie i przekręcił tak, że wylądowałam na plecach, tuż pod nim, z jego przyrodzeniem w ustach. On natomiast, rozłożył moje nogi szeroko i ustami natychmiast przywarł do mojej spragnionej cipki, od razu wsuwając we mnie do końca dwa palce. Ssał i kąsał łechtaczkę, posuwając mnie jednocześnie palcami. Z rozkoszą zacisnęłam się na nich. W takiej pozycji miał możliwość głębszej penetracji, co nie omieszkał wykorzystać. Zanurzał się w moich ustach coraz głębiej, główką dotykając niemalże gardła. Nigdy nikt mnie tak nie zerżnął, co o dziwo dodatkowo mnie podniecało. Po takim czasie bez seksu, na orgazm nie trzeba było długo czekać. Doszłam w oka mgnieniu, zupełnie o nim zapominając. Po tak długiej abstynencji, orgazm był długi i intensywny. Przyjemnie było znów poczuć to błogie uczucie, rozchodzące się i wypełniające każdą komórkę mojego ciała. Wyginałam się w spazmach pod nim, uważając, aby nie uszkodzić go zębami, aż po chwili opadłam z powrotem na łóżko. Wysunął się ze mnie i pozwolił mi złapać oddech. 

Przepraszam – wydyszałam. 

Za co? – zapytał jakby był niczego zupełnie nieświadomy. Usadowił się między moimi rozchylonymi nogami.

Że na Ciebie nie zaczekałam – wyjaśniłam między kolejnymi oddechami.

–  Nie szkodzi – odparł, rozrywając zębami opakowanie od prezerwatywy. – Zaraz to nadrobimy – dodał, nakładając ją na swoją męskość. I już wiedziałam, że na tym jednym razie się nie skończy.

Ostro czy delikatnie? – zapytał, rozkładając moje nogi szeroko na boki. 

Delikatnie – odparłam bez zastanowienia. Naprowadził penisa na moje wejście i wsunął się we mnie gładko. Chociaż był spory, dobrze mnie rozgrzał, więc nie było z tym żadnych problemów. Poruszał się w spokojnym, jednostajnym rytmie. Splótł nasze dłonie razem i ułożył je po obu stronach mojej głowy. Jego usta zaś powędrowały przez szyję i dekolt do moich piersi. Czule pieścił je pocałunkami i ssał sutki. Byłam wniebowzięta. Nie mogłam liczyć na lepszy seks. Może nawet byłby w stanie zrealizować moje najśmielsze fantazje, ale tej nocy nie chciałam tego sprawdzać.

A teraz weź mnie ostro – zaproponowałam, gdy zaczęło się robić nudno. Oderwał się ode mnie i spojrzał na mnie łobuzerskim wzrokiem. 

Na pewno? – zapytał. Pokiwałam głową. Puścił moje dłonie, opuścił moje wnętrze i szybkim ruchem zmusił mnie bym wypięła się przed nim na kolanach. Dał mi mocnego klapsa, chwycił mnie pewnie za włosy, zmuszając do patrzenia na wprost i wszedł we mnie gwałtownym pchnięciem. Jęknęłam, czując go w sobie wyraźnie. Przytrzymał mnie za biodro i od razu narzucił szybkie tempo. O tak, tego mi było trzeba. Pieprzył mnie tak, jakby czytał w moich myślach. Uruchomiłam fantazję i omal ponownie nie doszłam.

–  Dojdziesz dopiero, gdy Ci pozwolę – powiedział stanowczym tonem, przyciągając mnie nieco do siebie za włosy, pieprząc mnie mocno i głęboko od tyłu. Był zajebisty. Nawet nie chciałam wiedzieć, gdzie on się tego nauczył.

Dobrze – odpowiedziałam odruchowo. Chyba spodobała mu się moja odpowiedź. Słyszałam jak uśmiechnął się do siebie. Poluzował nieco chwyt za włosy tak, że wróciłam do poprzedniej pozycji. 

Jeszcze nie – wydyszał. Musiałam powstrzymywać się, żeby spełnić jego żądanie.

Jeszcze nie – powtórzył, czując, że ponownie się zbliżam. Tym razem nie byłam pewna czy mi się uda i było to już niemalże bolesne. Moje jęki były coraz głośniejsze i miałam w nosie czy ktoś nas słyszy. Balansowałam na granicy bólu i przyjemności, jawy i snu.

Teraz – usłyszałam w końcu. Nie musiał mi dwa razy powtarzać. Jedno pchnięcie i jedna myśl wystarczyła, bym eksplodowała niemalże w dosłownym tego słowa znaczeniu. On również doszedł prawie w tym samym momencie. Zaciskałam się na nim ciasno, jęczałam jak szalona, było mi gorąco. Totalnie wyczerpana rozkoszą przylgnęłam twarzą do łóżka, ale nie przerwał tylko wypieprzył mnie aż do ostatniego spazmu. Wyszedł ze mnie, położył się obok i pocałował mnie w ramię. Nic więcej już nie pamiętam.

 

Przebudziła mnie dopiero jego poranna erekcja. Poczułam jak przyjemnie wbija się w moje pośladki. O tej porze roku jest jeszcze ciemno nawet nad ranem. Za 2 godziny musiałam wstawać, ale szkoda mi było zmarnować taką okazję. Z chęcią poczułabym go raz jeszcze. 

Oswobodziłam się z jego uścisku i jakimś cudem udało mi się go popchnąć na plecy. Odgarnęłam kołdrę. Wystarczyło kilka posuwistych ruchów, by stał się jeszcze twardszy i gotowy. Usiadłam na nim okrakiem, nałożyłam prezerwatywę i ostrożnie opuściłam się na jego przyrodzenie. Zaczęłam go ujeżdżać najpierw powoli, potem coraz szybciej, jednak nie aż tak szybko jak on, kiedy pieprzył mnie ostatnio kilka godzin temu. Pieściłam palcami sutki, ocierając się łechtaczką o jego łono. Wyginałam się seksownie, wplatając dłonie w swoje włosy i błądząc nimi po ciele. Podniecenie rosło z każdą minutą. Przebudził się, ale chyba nie miał mi za złe. Chciał mnie dotknąć, ale pozwoliłam mu tylko na objęcie dłońmi mych bioder. Patrzył jak go ujeżdżam spod półprzymkniętych powiek. Oparłam się o jego wyrzeźbiony tors i odtworzyłam w głowie ulubioną fantazję. Jęczałam coraz głośniej nieuchronnie zmierzając w stronę orgazmu.

–  Nie wytrzymam już długo – wyszeptał cicho. Doskonale wiedziałam co to znaczy. Musiałam się streszczać, jeśli nie chciałam zostać na lodzie. Zamknęłam oczy, skoncentrowałam się i byłam już o włos, gdy poczułam w sobie gorący płyn. Uniósł się na łokciu, przytrzymał mnie i zaczął poruszać biodrami. Kilka mocnych pchnięć wystarczyło, bym również dotarła na szczyt. Doszedł pierwszy, ale udało mi się go dogonić. Objęłam go za szyję i obdarzyłam głębokim, wilgotnym pocałunkiem. Objął mnie w pasie, uniósł w górę i strącił mnie na łóżko. Zdjął zużytą prezerwatywę i rzucił na podłogę. Ułożyliśmy się na łyżeczkę i przysnęliśmy jeszcze na chwilę.

 

Obudziłam się zgodnie z nastawionym budzikiem. Nie chciałam wyjeżdżać, ale nie miałam wyjścia. To była naprawdę fantastyczna noc. Obróciłam się na plecy i spojrzałam w jego stronę.

No, spisałeś się Mikołaju – wyszeptałam sama do siebie, szeroko się przy tym uśmiechając. Wstałam w wyśmienitym humorze, wzięłam prysznic, zmywając z siebie całe podniecenie dzisiejszej nocy, spakowałam walizkę i po cichu wymknęłam się z pokoju. 

W recepcji zapytałam, czy muszę uregulować rachunek, ale młody recepcjonista stanowczo zaprzeczył. Miałam wrażenie, że dziwnie się na mnie patrzył, jakby doskonale słyszał, co robiliśmy minionej nocy, ale jakoś zbytnio mnie to nie obchodziło. Humor mi dopisywał, pożegnałam się więc, chwyciłam za walizkę i wyszłam przed hotel.

 

Gdy obudziłem się, już jej nie było. Zastałem obok siebie puste miejsce, na którym jeszcze kilka godzin temu słodko spała. Była niesamowita. Przeczytałem kartkę z podziękowaniami za wspaniałą noc. Doskonale wiem, że była wspaniała, bo za każdym razem krzyczała z rozkoszy jak szalona, trzykrotnie ze mną szczytując. Szkoda, że nie zostawiła do siebie telefonu. Chętnie bym to warning1powtórzył.

Wstałem i wyjrzałem przez okno. Zauważyłem ją jak podchodzi do zaparkowanego przed hotelem samochodu i czule wita się z jakimś mężczyzną. Z tyłu, w foteliku siedział mały chłopiec.

A więc to tak – pomyślałem. – Jedna szalona noc, skok w bok, a potem cudowne święta z rodzinką. Mogłem się tego domyślić. Przetarłem zaspane powieki, wyrzuciłem zostawioną przez nią kartkę do kosza i poszedłem pod prysznic. Czekało mnie dziś kilka godzin jazdy, ale najpierw koniecznie musiałem rozejrzeć się za jakąś kawą.

 

_____

* Santa Can You Hear Me?, Britney Spears 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s