I tak mijał dzień za dniem. Każdego te same badania, te same procedury. Tylko wykonywali je różni lekarze. Jednak wstyd i upokorzenie za każdym razem te same. Po tygodniu było już lepiej, a po dwóch już w ogóle po wysypce nie było śladu. Już miałam wrócić do domu, na co bardzo się cieszyłam. Jednak na ostatnim wziernikowaniu, tuż przez wypisem, lekarz orzekł infekcję w pipuszce i w odbycie i musiałam zostać. Byłam strasznie rozczarowana, ale wiedziałam, że muszę zostać, bo pipuszka niemiłosiernie piekła w środku i odbyt tak samo. Koleżanki z sali już wyszły, a mnie przenieśli na inną salę, gdzie leżały dziewczęta z podobnym problemem co ja. Czytaj dalej „Sanatorium II, cz.4”
Kategoria: Medical
Sanatorium II, cz.3
Rano pielęgniarki budziły nas i rozpoczynały poranne zabiegi. Każdej podciągały koszulinę, odsłaniając zawiniętą pupę i miejsca intymne, zdejmowały folie i pieluchę i wycierały dokładnie resztki maści. Jedna zawsze przytrzymywała, a druga wycierała pipuszkę i rowek, mocno trąc pokryte miejsca. Cała pipuszka potem bolała. Gdy pacjentka była już wytarta, ściągały ją z łóżka, odzierały przy innych pacjentkach z koszuliny i obmywały miejsca intymne. Trzeba było w szerokim rozkroku ukucnąć nad miską z wodą, a pielęgniarka jedna z tyłu przytrzymywała, a druga myła pipuszkę, łono i rowek. Później obowiązkowe mierzenie temperatury i zastrzyki, których wszystkie nie znosiłyśmy.
Sanatorium II, cz.2
Tak jak poprzednio były tam 3 łóżka. Dwa już zajęte przez inne pacjentki. Położyłam się na tym, które było wolne, a pielęgniarka opuściła pokój. Zostałyśmy same. Do obiadu nic się nie działo. Zaczęłam się zastanawiać co mnie tam spotka. Czy będę miała wykonywane podobne badania jak poprzednio czy zupełnie inne. Z pozostałymi dziewczętami szybko nawiązałam kontakt. Były w podobnym wieku co ja. One też, podobnie do mnie, zmagały się z wysypką. Zapytałam ich kiedy tam przyjechały. Okazało się, że są tam już kilka dni. Zapytałam więc co im robili przez te kilka dni, bo mnie na pewno czekało to samo. Opowiedziały mi wszystko dokładnie i nie myliły się. Byłam wystraszona czy zniosę te wszystkie badania i zabiegi, ale przynajmniej wiedziałam czego mam się spodziewać. Czytaj dalej „Sanatorium II, cz.2”
Sanatorium II, cz.1
To opowiadanie publikuję ze specjalną dedykacją dla moich Czytelników, którym wiem, że pierwsza część najbardziej przypadła do gustu. Liczę na to, że kolejne części tej serii również Was nie zawiodą.
Historia babci zrobiła na mnie wrażenie. Nigdy nie sądziłam, że kiedykolwiek będzie opowiadać mi o czymś takim. Za każdym razem, gdy ją widziałam, miałam przed oczyma sceny z sanatorium. Trochę było mi głupio z tego powodu, jednak babcia zdawała się nie mieć z tym najmniejszego problemu. Zachowywała się i rozmawiała ze mną zupełnie normalnie. Czytaj dalej „Sanatorium II, cz.1”
Sanatorium, cz.4
Po śniadaniu pielęgniarki obchodziły sale i zabierały pacjentki na lewatywę. Zbierano grupę 12-osobową, którą prowadzono do dużej sala, podzielonej na trzy mniejsze. Trzy grupy kobiet wchodziły jednocześnie. Każdą grupą zajmowała się jedna pielęgniarka. Każda pacjentka przydzielana była do swojego stanowiska, na którym otrzymywała zabieg. Czytaj dalej „Sanatorium, cz.4”
Sanatorium, cz.3
Gdy skończył, poprosił bym usiadła na fotelu ginekologicznym. Nigdy wcześniej nie byłam na nim badana, więc nie wiedziałam jak mam się ułożyć. Pielęgniarka pomogła mi się na niego wdrapać i włożyła nogi w strzemiona. Nigdy wcześniej nie były tak szeroko rozłożone i nigdy wcześniej nikt tak dokładnie nie widział mojej pipuszki. Lekarz podszedł do mnie w gumowych rękawiczkach i dokładnie obejrzał moje intymne miejsca. Gdy włożył palce do środka zabolało mnie tak mocno, że chciałam wstać. Lekarz powstrzymał mnie i kazał pielęgniarce mnie przytrzymać. Nie miałam już wtedy wyjścia i musiałam znieść to badanie. Równie bolesne było badanie odbytu. Lekarz świdrował grubym paluchem we wszystkie strony, czasem uciskając brzuch. Nie mieli za grosz współczucia. Dziwili się tylko czemu się tak drę. Po wszystkim pielęgniarka dała mi nieco za dużą koszulinę, którą szybko okryłam nagie ciało, cicho pochlipując. Lekarz wypełnił kartę i zalecił standardową terapię, po czym pielęgniarka zaprowadziła mnie do sali. Były tam trzy łóżka, dwa już zajęte przez młode dziewczyny. Moje stało po środku. Okazało się, że też tego samego dnia przyjechały do sanatorium, też mają takie same problemy jak ja i też lekarz zalecił im taką samą terapię. Jednak żadna z nas nie wiedziała co się za tym kryje. Przekonałyśmy się o tym boleśnie już następnego dnia. Czytaj dalej „Sanatorium, cz.3”
Sanatorium, cz.2
– Tu jestem z mamą przed sanatorium. Miałam tu jakieś 19 lat. Pewnego dnia obudziłam się i nie mogłam się załatwić. Ze łzami w oczach pobiegłam do mamy i od razu powiedziałam jej o tym. Gdy wszystkie domowe sposoby zawiodły, poszłyśmy do lekarza. Czytaj dalej „Sanatorium, cz.2”
Sanatorium, cz.1
Była chłodna, listopadowa noc. Wiatr hulał za oknami, zamiatając jesienne liście. Od czasu do czasu dął tak mocno, że było słychać jedynie świst. Tej nocy nie mogła zasnąć. Wsłuchiwała się w wycie psa sąsiadów i szum gałęzi drzew. Obserwowała cienie tańczące po ścianie malutkiego pokoju. Myśli piętrzyły się w jej głowie, nie pozwalając zasnąć. Przewracała się z boku na bok, jednak nie było siły, która zmusiłaby ją do zaśnięcia. Postanowiła zejść na dół po szklankę wody. Czytaj dalej „Sanatorium, cz.1”
Niedzielne popołudnie, cz.7
W drodze do domu, panowała niezręczna cisza. Ona zawstydzona, ciągle patrzyła się przez szybę. On skupiony na prowadzeniu i tym, co za moment się wydarzy. Oboje jednak wiedzieli po co jadą. Kątem oka obserwowała go. Był taki męski i seksowny, gdy prowadząc auto, co pewien czas zerkał na nią, flirciarskim wzrokiem. Wydawał się być dla niej idealny.
– Jak chcesz się kochać? – zapytał, wyrywając ją z letargu.
– Tak, jakby to był nasz pierwszy i ostatni raz. – powiedziała, po chwili namysłu. Dało mu to dużo do myślenia, jednak pokrewieństwo ich dusz sprawiły, że doskonale ją zrozumiał. Czytaj dalej „Niedzielne popołudnie, cz.7”
Niedzielne popołudnie, cz.6
– Hej. Wchodź, posiedzimy, pogadamy. Będzie fajnie. Dobrze, że dałaś się wyciągnąć. – powiedziała Aneta, całując ją na powitanie. Basia weszła i skierowała swoje kroki w stronę salonu. Już dawno nie miały babskiego wieczoru, a taki z pewnością dobrze by jej zrobił. Niestety, Aneta miała inne plany i zaprosiła chłopaków. Basia stanęła jak wryta w progu pokoju, wytrzeszczając oczy na trzech przystojniaków, siedzących wokół stołu, dokładnie tak jak za pierwszym razem, gdy się spotkali. Wtedy obiecała sobie, że nie da po sobie poznać, że zaszło coś między nią a Mateuszem; tym razem chodziło o Wojtka. Jakby nigdy nic przywitała się i usiadła obok niego. Jednak czuć było, że coś jest nie tak. Czytaj dalej „Niedzielne popołudnie, cz.6”