Mimo sporej ilości śniegu dojechaliśmy bez żadnych problemów. Zima w tym roku dopisała, wszystko dookoła wyglądało pięknie i czuć było świąteczną atmosferę.
Wszyscy w rodzinie ucieszyli się na mój widok, a i ja się za nimi stęskniłam. Z Londynu nie przyjeżdżałam tak często jak wcześniej, gdy mieszkałam w Polsce. Ostatni raz byłam na kilka dni podczas wakacji, czyli jakieś pół roku temu. Było zatem co opowiadać.
Wigilia minęła w spokojnej, rodzinnej atmosferze. Wszyscy kochali święta tak samo jak ja. Dom jak zwykle był pięknie przystrojony. Miliony światełek oświetlały gzymsy, drzewka i krzewy w ogrodzie. W centralnym punkcie domu stała olbrzymia żywa choinka. Zostawili nawet dla mnie do powieszenia kilka bombek, żebym też miała swój udział w dekorowaniu. Doskonale wiedzieli jak bardzo to uwielbiam. Babcia jak zwykle zadbała o świąteczne narzuty na łóżko, poszewki na poduszki, pościel i koce. Wyciągnęła z piwnicy świąteczne świeczniki, wieńce i stroiki, które tworzyły klimat w każdej sypialni i salonie. Praktycznie w każdym kącie było czuć święta. Świąteczne ściereczki w kuchni, mydło o zapachu jabłka z cynamonem w łazienkach. Nasz dom zwykle wyglądał jak na tych wszystkich amerykańskich, świątecznych filmach. Trochę kiczowato, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało. Więcej – z utęsknieniem czekałam na to cały rok. Czytaj dalej -->